Indie i Polska pod jednym dachem

Inauguracja pomnika Mahatmy Gandhiego na Parliament Square w Londynie, z indianexpress.com
Tak się zdarzyło, że wczoraj w niedzielę, trochę przez przypadek, oglądaliśmy kilka fragmentów transmisji z obchodów Dożynek na Jasnej Górze w Częstochowie. Dla mnie nie było to nic nowego: urodziłem się w Polsce, wychowałem się w tym kraju i naoglądałem w przeszłości przeróżnych transmisji z podobnych wydarzeń, w których uczestniczyli w odświętnych strojach członkowie różnych kół i kapel ludowych. Mimo, iż prawie całe życie spędziłem w małych lub dużych miastach, zawsze lubiłem to szczególne,
ludowe, wywodzące się ze słowiańskiej tradycji święto dziękczynienia za zebrane plony. Czułem i nadal czuję, że tak być powinno, że trzeba podziękować Bogu/Boskości/Naturze za to, czym nas obdarzył/a.

Post ten postanowiłem napisać jednak nie z powodu chęci opisania znaczenia Święta Plonów, lecz by podzielić się pewnymi refleksjami będącymi wynikiem pytań postawionych przez moją żonę. Sujatha oglądała transmisję z Dożynek po raz pierwszy w życiu i nie ukrywała zaciekawienia, kiedy kamera pokazywała to polskich dygnitarzy, to duchownych, a to reprezentantów ludu w barwnych strojach regionalnych. W pewnym momencie zadała takie oto pytanie: „dlaczego polscy politycy uczestniczący w tak ważnym wydarzeniu nie noszą tradycyjnego polskiego stroju?” Hmm, zaskoczony byłem takim pytaniem, tak samo zresztą jak moja mama. Przecież już od dawna, od bardzo dawna przyjęło się, że na szczególną okazję pani nakłada sukienkę czy kostium, a pan garnitur, ewentualnie marynarkę i dżinsy. Każdemu z tym wygodnie, więc po co zmieniać?
Bill Clinton w Indonezji, z cbschazenstudenttravel.wordpress.com
 
Na spotkaniu głów państw należących do APEC, w Pekinie w 2014 roku, z cdn.cctv-america.com
Nie uwierzycie pewnie, ale ta początkowo luźna wymiana zdań przerodziła się w pewnym momencie w niekończącą się dyskusję o stanie polskiej kultury i naszego do niej przywiązania! I kto by się spodziewał?

Sujatha wspomniała, że do mniej więcej 10 lat temu w Indiach wyczuwało się wśród tzw. elit i przeciętnego obywatela dość silną tendencję do porzucania tradycyjnego stroju i ulegania wpływom zachodniej mody. Oczywiście, wśród mężczyzn i młodzieży trend ten jest nadal zauważalny, lecz elity biznesowe, polityczne, gwiazdy ekranu w pewnym momencie zaczęły silniej niż dawniej manifestować poprzez ubiór swoje przywiązanie do tradycji i tym samym - indyjskości. Sławni projektanci mody zaczęli prześcigać się w opracowywaniu wspaniałych strojów z najwyższej jakości tekstylii, których cena potrafi skutecznie opróżnić zawartość nawet zasobnego portfela. Za sławami ze świata mody poszli inni projektanci, pracujący dla przemysłu odzieżowego i półki sklepowe zaczęły się jeszcze bardziej niż kiedyś uginać od „etnicznej” oferty. Obecnie nawet w międzynarodowych korporacjach mających swoje siedziby czy oddziały w Indiach organizuje się regularnie tak zwane dni etniczne (towarzyszące świętom, takim jak Holi, Diwali lub Boże Narodzenie), kiedy każdy proszony jest o pojawienie się w pracy w tradycyjnym stroju indyjskim. Może poza dyrektorami departamentów, prawie wszyscy pozostali, i to zarówno kobiety jak i mężczyźni, podporządkowywują się temu wezwaniu. Przy okazji organizuje się w firmach pokazy mody i konkursy na najlepszy strój.
Spotkanie ministrów spraw zagranicznych Chin (Wang Yi) i Indii (Sushma Swaraj)

Premier Indii Narendra Modi zwiedza Świątynię Kinkaku-ji (Złoty Pawilon) w Kyoto, z indiatoday.intoday.in
Czołowi indyjscy politycy nie od dziś manifestują swoje przywiązanie do tradycji nosząc indyjską odzież. Trzeba w tym kontekście przypomnieć o Mahatmie Gandhim, który przywdziewając kiedyś utkane przez siebie samego khadi, zdołał zmobilizować indyjskie masy do walki z kolonializmem.

Indie nie są samotne pod tym względem, choć w innych krajach (poza, wydaje mi się, państwami muzułmańskimi, Bhutanem oraz władzami lokalnymi oddalonych od tzw. „cywilizacji” rejonów) czołowi politycy rzadko na codzień zakładają tradycyjną odzież. O tradycji pamięta się w szczególne święta, czasami także w czasie oficjalnych wizyt państwowych.

Król Bhutanu Jigme Khesar Namgyal Wangchuck ze swoją żoną i królową, Jetsun Pema, z latimesblogs.latimes.com
 
Książe Karol w Arabii Saudyjskiej

Z punktu widzenia manifestowanego poprzez noszoną odzież przywiązania do własnej kultury, my Polacy, zaczynając od elit polityczno-biznesowych, a kończąc na szarym Kowalskim wypadamy zatem... nieswojo i ... szaro właśnie. Oczywiście, nie jesteśmy wyjątkiem w świecie Zachodu, do którego chcemy się za wszelką cenę od dawna zaliczać. Czasy rozpoznawanych na europejskich dworach/zamkach charakterystycznych polskich żupanów, kontuszy i kaftanów dawno minęły, tak samo jak i czasy świetności Pierwszej Rzeczpospolitej. Od tego czasu nasz kraj i tym samym nasza odrębna kultura zaczęły na polu międzynarodowym tracić na znaczeniu. Zaczęliśmy przenosić i kopiować to co obce, zapominając coraz częściej o tym co własne i sprawdzone. Zabory oraz późniejsze „-izmy”, grabieże i wojny dopełniły dzieła, zresztą nie tylko u nas, ale w tak wielu innych europejskich krajach, głównie Europy Środkowej i Wschodniej.

Czyżbym się mylił sądząc, że od kilkudziesięciu co najmniej lat kultura ludowa, tradycja manifestowana ubiorem została zepchnięta do Cepelii, na estradę konkursów wiejskich kapel, obchodów Dożynek czy na zakopiańskie Krupówki? Nie tylko przedstawiciele demokratycznie wybranej władzy w garniturach i kostiumach, ale i przeciętny uczestnik ludowych świąt w kurtce, koszuli czy sukience spogląda na regionalny folklor jak na spektakl, z dystansem, z pozycji obserwatora. Rządzący i większość narodu alienują się od własnej tradycji, odcinają i co najwyżej poświęcają chwilę na krótkie zanurzenie w pokazie z bezpiecznej odległości.
Evo Morales, prezydent Boliwii, z www.theguardian.com
Ubiór ukazuje przywiązanie do pewnych wartości, tradycji, polityki... Co wyraża mundur? Na zdjęciu Hugo Chávez, były prezydent Wenezueli, z dweliberation.info
Fidel Castro, opis jak powyżej, z en.escambray.cu

No tak, z perspektywy Indii jesteśmy krajem Zachodu. Ale czy my do końca czujemy się częścią tegoż Zachodu? Czy to nie jest tak, że z naszej perspektywy cywilizacja Zachodu zaczyna się za Odrą, a może dopiero za Łabą czy Renem, a my mamy to poczucie odmienności wynikającej chociażby z położenia w samym Środku, na jednym wielkim Skrzyżowaniu?

Ale do czego mielibyśmy się odnieść? Do jakiej tradycji? Na Skrzyżowaniu jest z reguły duży ruch, przez kilka ostatnich wieków był on nadzwyczaj silnie natężony... Nasza trwająca od kilkuset lat polityczno-gospodarcza słabość sprawia, że tak często czepiamy się tego czy owego, nie mając własnego punktu odniesienia i oceny czy to co jest zachwalane jako wspaniałe i świetne nie jest po prostu niejednokrotnie zniewalającym produktem na sprzedaż, w gruncie rzeczy niepasującym do naszego temperamentu, tęsknot, marzeń...
Prezydent Korei Południowej, Park Geun-hye, z okok1111111111.blogspot.com
Premier tybetańskiego rządu na uchodźctwie Lobsang Sangay i Dalai Lama XIV, z telegraph.co.uk

„Czy ty zwariowałeś? Chciałbyś na codzień chodzić w krakowskim, no może podkrakowskim (z racji pochodzenia) stroju”? „Nie na codzień, to byłoby przecież zupełnie niepraktyczne, ale dlaczego nie tak od święta?...” Ale czy istnieje w ogóle coś takiego jak „podkrakowski strój”? Chyba raczej jest mowa o tzw. stroju Krakowiaków zachodnich... Iluż z nas wie co to takiego strój krakowski? Czym się różni od, na przykład, stroju łowickiego? I czy od razu stawiać na pełny strój regionalny, a nie na coś jedynie stylizowanego takim wzorem, ale koniecznie, wzorem indyjskiego khadi, zrobionego ręcznie, na miejscu, a nie w nieludzkich warunkach fabryki w Bangladeszu?

W kontekście tego, co powyżej napisałem, nie dziwię się zafascynowaniu, zwłaszcza kobiet, strojami z Indii lub z innych, tzw. egzotycznych krajów o ugruntowanej i trwającej od wieków kulturze. Może to ma wypełnić tę lukę, poczucie niedosytu i „z-orania”, które musi się pojawić u człowieka, który przez długie lata uczony jest o wartości indywidualizmu i o pięknie polskiej kultury, ale równocześnie wtłaczany w ramy zunifikowanego działania i systemowego myślenia pochodzenia „dalekiego”... u człowieka, który bije rekordy ilości przepracowanych godzin tygodniowo, kombinuje na prawo i lewo i marzy o emigracji by się wyrwać i zaczerpnąć innego powietrza..., u człowieka, który w konsekwencji zna przepisy na super pizzę, tortillę i sajgonki oraz z zaciekawieniem śledzi koleje losów dynastii Tudorów i uczestniczy w karnawale w Wenecji, ale nie ma pojęcia chociażby o historii miejsca swojego pochodzenia i że przez wieki silna Polska cieszyła się reputacją otwartego kraju o wielkiej tolerancji. 

I wcale nie chodzi tutaj o zamknięcie się na świat. Nie! Nigdy! Chodzi o dogłębne poznanie samego siebie. Chodzi o dotarcie do głębi własnej kultury i tożsamości, tak by w ten sposób wzmocnionym być w stanie prawidłowo ocenić czy to co przychodzi z zewnątrz jest dla mnie dobre czy nie i co najlepszego z mojego dorobku mogę innym ofiarować.

Może zatem w imię symbolicznego chociażby utożsamienia się ze słowiańską przecież tradycją oraz ochrony i wspierania polskiej kultury lokalnej warto byłoby zaryzykować, przerwać tą szklaną zasłonę i odgórnie dać przykład i wzorem m.in. liderów indyjskiej sceny politycznej podczas kolejnej okazji obchodów ludowych przyjść na uroczystość w stroju regionu swojego pochodzenia?


Post ten został napisany z marszu, wręcz na kolanie, na podstawie przemyśleń będących wynikiem wczorajszej dwugodzinnej dyskusji przy stole. 






  Czerwone Drogi Auroville.
 Wolontariat w Indiach i świat tamilskich wiosek. 

Mityczna historia Polski i mitologia słowiańska (E-book)
Historia świata atlas Demart

Related Posts

tradycyjny strój 6144310636222548915

4 komentarze

  1. Ciekawy temat. Nasi górale bardzo szanują swoją tradycję , jest wciąż żywa i ważna, nie ma w tym cepelii ...Ma swoje blaski i cienie. Przypomniała mi się np. rozmowa z dziewczyną, ktora miała męża górala i wielki problem z zaakceptowaniem jej przez jego rodzinę/ bo to nie góralka .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Temat pojawił się nagle, przez przypadek i zachęcił mnie do zastanowienia się i pogrzebania później w internecie by znaleźć odpowiedź na pytanie, skąd się wzięły garnitury, marynarki i suknie wieczorowe (piękne przecież) i co się stało z naszą kulturą ludową i jakie jest jej miejsce w naszym życiu. Tak, u Górali gołym okiem widać przywiązanie do korzeni.

      Usuń
  2. Bardzo interesujące rozważania i dyskusje prowadzicie przy stole :) Ale pewnie to jest naturalne w rodzinach, do których należą osoby spoza naszego kręgu kulturalnego. Słyszałam, że na Zachodzie w niektórych zagranicznych firmach organizowane są imprezy, na które należy przyjść właśnie przebranym w strój kraju, z którego pochodzi firma. U nas kiedyś modne było robienie dzieciom zdjęć w strojach ludowych. Ale osobiście żałuję, że nie ma takiego święta/tradycji, choćby jednego dnia w roku, w którym masowo ubieralibyśmy się w polskie stroje ludowe, które są przecież piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że gdyby byłby taki dzień w roku, w którym, jak mówisz, wszyscy nakładalibyśmy polskie stroje ludowe, nasze życie nabrałoby kolorów! Ileż byłoby przygotowań do święta, a potem wspomnień!

      Usuń

emo-but-icon

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *