Dzikie słonie w Bangalore

To moje najlepsze zdjęcie słonia żyjącego na wolności, wykonane w Parku Narodowym Nagarhole
W ostatni weekend stado piętnastu dzikich słoni (z młodymi) przywędrowało z pobliskiego stanu Tamil Nadu na przedmieścia Bangalore! W poszukiwaniu pożywienia oraz wody słonie opuściły wysuszone i często zniszczone przez pożary i działalność człowieka lasy (opady deszczu na tamtych terenach (żerowiskach słoni) są niewystarczające) i zapuściły się na tereny o znacznej gęstości zaludnienia na wschód od metropolii. W ciągu trzydniowej wędrówki w okolicach Bangalore słonie zbliżyły się na odległość 7 kilometrów od Electronic City (jeden z największych indyjskich parków przemysłu elektronicznego) i przekroczyły dwie ruchliwe trasy wylotowe z miasta. Pojawienie się stada wywołalo sensację i zarazem obawy wśród mieszkańców okolicy, tym bardziej, że słonie weszły na teren jednej ze szkół oraz kilku wiosek. W wielu szkołach odwołano lekcje oraz zablokowano niektóre drogi. Pracownicy straży leśnej sprowadzili wytresowane słonie z niedalekiego parku narodowego oraz z Mysore by przy ich pomocy skierować stado z powrotem do lasów Tamil Nadu i nie dopuścić by słonie weszły w głąb miasta.
Całej operacji towarzyszyły tłumy gapiów, które skutecznie uniemożliwiły szybkie przepędzenie stada w stronę lasów. Okazało się, że ludzie zupełnie nie wiedzą jak się zachować w obecności dzikich zwierząt, a policja i straż leśna nie była w stanie kontrolować tłumów i zmusić ich do powrotu do domów. Krzyki, gwizdy i odpalanie petard przestraszyły jeszcze bardziej zestresowane już słonie co sprawiło, że te zaczęly biegać w panice na wszystkie strony niszcząć po drodze co popadnie. Cztery osoby zostały stratowane na śmierć, a dwie inne trafiły do szpitala.

Indie: Królestwo Tygrysa
 

Powódź w północnych Indiach


W Rishikesh, z Hindustan Times
Piszę o powodzi w północnych Indiach, gdyż nie znalazłem w polskich mediach prawie żadnych doniesień o tej tragedii. Dotknęła ona co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ludzi (w tym cudzoziemców) w rejonie bardzo znanym wśród zagranicznych turystów i pielgrzymów udających się do Indii.
Powódź dotknęła głównie himalajski stan Uttarkhand i w mniejszym stopniu Himachal Pradesh oraz położone na północnoindyjskich równinach stany, w tym Delhi.
W maju i czerwcu w Uttarkhand trwa główny sezon turystyczno-pielgrzymkowy. To piękny, położony w Himalajach stan, posiada wiele ośrodków pielgrzymkowych, znanych w Indiach i poza jej granicami, założonych w pobliżu źródeł Gangesu lub jej dopływów, w tym: Gangotri, Yamunotri, Kedarnath, Badrinath, Rishikesh, Haridwar. Badrinath należy do tak zwanego Char Dham (Ćar Dham), czyli do grupy czterech ośrodków religijnych położonych na czterech krańcach Indii i przyciągająch co roku niezliczone rzesze hinduskich pielgrzymów.

Kandydaci na stanowisko państwowe

z życia wzięte
A dziś nieco z innej beczki, czyli z życia wzięte...
Otóż niejaki pan Lalu Ram z dystryktu Dausa przy granicy z Pakistanem otrzymał niedawno pocztą potwierdzenie przyjęcia na egzamin dla kandydatów na stanowisko młodszego inżyniera w administracji państwowej. List został wysłany przez państwową Komisję Rekrutacyjną z New Delhi. I nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że:
  • pan Lalu Ram nigdy nie aplikował na wspomniane stanowisko. Jak sam przyznaje, nie ma nawet wykształcenia kierunkowego; jest właścicielem prywatnej szkoły,
  • pan Lalu Ram nie ma przyjaciół we wspomnianej Komisji, zatem jest niemożliwe, by jego znajomy chciał mu sprawić psikusa. Jego dane jednak w dziwny sposób dostały się do systemu informatycznego Komisji i zostały umieszczone bezbłędnie na karcie – zaproszeniu na egzamin; „bezbłędnie” z jednym tylko wyjątkiem:
  • zamiast zdjęcia pana Lalu Ram znalazło się na karcie zdjęcie prezydenta Stanów Zjednoczonych, Baracka Obamy!!!
Pomyłka? Patrzyłem na oba zdjęcia i nie mogłem dopatrzyć się podobieństw. A poza tym to raczej mało prawdopodobne, by Prezydent Stanów Zjednoczonych pod pseudonimem aplikował na stanowisko inżyniera w Indiach...
(z The Times of India)

Krótko o burzliwej historii stolicy Indii


Swaminarayan Akshardham, Delhi, z wikimedia.org

Delhi to prawdziwy tygiel narodów, tradycji, religii, kultur... Stolica Indii zawdzięcza ten status swojej długiej i burzliwej historii.
Delhi to bardzo stare miasto. W poemacie epickim Mahabharata wspomina się o istnieniu Indraprasthy, której ruiny znajdują się w granicach dzisiejszego Delhi. W przeciągu kolejnych wieków w sumie dziesięć kolejnych miast zostało założonych w pobliżu Indraprasthy (oficjalnie uznaje się tylko siedem). Dwa ostatnie miasta to Old Delhi (Shahjahanabad) oraz New Delhi. Wszystkie te ośrodki miejskie tworzą dziś jedną metropolię.

Zabezpieczenie bagażu podczas podróży

Ostatnio jeden z czytelników bloga zwrócił się do mnie z zapytaniem, w jaki sposób najlepiej zabezpieczyć plecak przed kradzieżą podczas podróży w Indiach.
Oto moja odpowiedź (nieco zmodyfikowana na potrzeby wpisu):
Jeśli Twój plecak posiada zapięcie umożliwiające zamknięcie go kłódką, takie zabezpieczenie powinno w zupełności wystarczyć: plecak zostanie przyjęty w przechowalni bagażu na dworcach, a w hotelach indyjskich jest zwykle zupełnie bezpiecznie, a na pewno dużo bardziej niż jeszcze kilka lat temu.
Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Indii (w 2010 roku), zamykałem swój pokój hotelowy na własną kłódkę (większość tanich hoteli nie ma zwykłego zamka w drzwiach, lecz zasuwę na kłódkę). Po kilku dniach tego zaniechałem i tak już pozostało do dziś. Moje doświadczenie mówi zatem, że hotele indyjskie są już bezpieczne. Często spotkałem się wręcz z nieoczekiwanym szacunkiem okazywanym mojej osobie i tym samym, szczególnej ochronie mojego dobytku. Wielu Indusów już dobrze zna potęgę internetu i krążących tam opinii.

Spotkania w Delhi

Świątynia Hanumana w Delhi

To oczywiście moje własne doświadczenie i opinia: przyznaję, że mój „związek” ze stolicą Indii jest „problematyczny”. Za każdym razem, kiedy tam przyjeżdżam czuję się przytłoczony, nie tyle może otaczającym mnie tłumem (w przeludnionych Indiach trudno znaleźć miejsce tylko dla siebie), co przede wszystkim „specyficznym zachowaniem się” pokaźnej grupy mieszkańców tego miata, szczególnie tych, których utrzymanie się jest zależne od turystyki. Na dworcach kolejowych, autobusowych czy w pobliżu znanych zabytków spotkania z przeróżnego rodzaju naganiaczami i agentami hoteli, biur podróży i sklepów, kierowcami taksówek i autorikszy są nieuchronne i niekiedy dość nieprzyjemne, kiedy powtarzane ciągle i powszechnie rozumiane zdanie w języku angielskim: „Dziękuję, nie jestem zainteresowany” nie przynosi pożądanego efektu. Nie napisałem tutaj nic nowego. Reputacja Delhi (i wielu innych miejsc północnych Indii) w tym zakresie jest dość powszechnie znana.

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *