Hampi praktycznie część 1

Stada krów wśród ruin Hampi 1
Do Hampi pojechałem po raz pierwszy. Spędziłem tam kilka dni tuż przez rozpoczęciem sezonu turystycznego, który rozpoczyna się od października/listopada i trwa do końca lutego.
Mimo wspaniałości oglądanych zabytków i dowodów dawnej wielkości Imperium Widźajanagaru, przebywając w Hampi miałem niekiedy mieszane uczucia. Dlaczego?

Mimo, iż Hampi znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO i corocznie przyciąga turystów z całego świata, trudno zachwycać się nad stanem utrzymania kompleksu, w tym wielu zabytków. Wśród większości ruin położonych zwłaszcza w pobliżu ruchliwego Hampi Bazar turyści są nagabywani cały czas przez sprzedawców i naganiaczy, w wielu miejscach, nawet w świątyniach, czuć urynę (toalety publiczne widziałem w jednym miejscu), brakuje śmietników, wśród ruin pasą się krowy i kozy. To przykre również, że cudzoziemcy nawet przez władze publiczne (dotyczy to nie tylko zresztą Hampi) traktowani są jak dojne krowy i budzi duży niesmak fakt, że ważna jeden dzień wejściówka do dwóch obiektów kosztuje obcokrajowców 200 Rs, a Indusów 10 Rs. 

Na terenie całego kompleksu są wyznaczone trasy zwiedzania, ale nigdzie nie można dostać rzetelnej mapy (poza niedokładnymi mapkami w książkowych przewodnikach). Ruiny są wprawdzie pokrótce opisane, jednak podawane informacje dotyczą jedynie fundatora czy detali architektonicznych, o których też opowiadają przewodnicy. Oczywiście, są to bardzo ciekawe informacje, jednak myślę, że warto byłoby zwiedzających wprowadzić w pewien szerszy kontekst historyczny i opowiedzieć jak to się stało, że Imperium Widźajanagaru powstało oraz dlaczego i w jakich okolicznościach zostało zniszczone. Niestety, temat trwających 1000 lat najazdów muzułmańskich ludów z Azji Środkowej na Indie oraz dokonywanych w tym czasie na ludności hinduskiej i buddyjskiej masakr, konwersji i zniszczeń zdecydowanie nie należy do często poruszanych we współczesnych Indiach tematów. Mnóstwo faktów jest pomijanych lub wspomina się o nich bardzo ogólnie.

Stada krów wśród ruin Hampi 2
Podczas kilku dni spędzonych w Hampi doświadczyłem (domyślam się, że nie tylko ja) niespotykanej (przeze mnie?) wcześniej w południowych Indiach nieograniczonej wręcz nachalności miejscowej ludności żyjącej z turystyki. Nie wiem w jakim stopniu można taką postawę tłumaczyć faktem, że przebywałem tam tuż przed rozpoczęciem głównego sezonu turystycznego, zatem być może odczuwany brak środków finansowych popychał bardzo wiele osób do takich zachowań. Jest prawdą również, że Hampi należy do najczęściej odwiedzanych przez cudzoziemców miejsc w Indiach, co wyjaśniałoby również skąd taka liczba naganiaczy. Pewnie sam podróżując głównie po południowych Indiach zdążyłem się już przyzwyczaić do pewnego kanonu norm, gwarantujących pewną swobodę, raczej niespotykaną na północy. W Hampi jednak te normy zostały złamane.
Krótko: przybywając do Hampi możesz przygotować się na to, że będziesz cały czas nagabywany o skorzystanie z usług autorikszarza (który Cię przewiezie i załatwi hotel), przewodnika, właściciela przydrożnego baru i stoiska z napojami, fryzjera. Będziesz namawiany do wynajmu motorowera, rowera, o zakup pamiątek, przewodników, a w ustronnych miejscach - narkotyków. Po Hampi Bazar chodzą żebracy oraz przebierańcy nagabywujący na zrobienie im zdjęcia, po czym żądają zapłaty (po raz pierwszy zdarzyło mi się, że nawet pasący wśród ruin swoje trzody wieśniacy poprosili mnie o zrobienie im zdjęcia, po czym wyciągnęli ręce po pieniądze). Wśród fascynujących ruin można doświadczyć najgorszego z możliwych atrakcji “około turystycznych” Indii…

Dużo krytykowałem w tym wpisie. Do Hampi zdecydowanie warto jednak pojechać. Do atrakcji należy również i taki widok...
MIMO TO… naprawdę warto. Ruiny Hampi są jedyne w swoim rodzaju. Tam po prostu trzeba pojechać. Uzbrój się zatem w cierpliwość i jedź! 

Mini portfel PacSafe
Hampi praktycznie część 2
Hampi praktycznie część 3
Hampi - galeria zdjęć
Historia Hampi - Miasta Zwycięstwa
Co zobaczyć w południowych Indiach?
 

Related Posts

żebracy 2206912080472242751

2 komentarze

  1. Nie dziwię się Twojej frustracji z powodu nagabywania. Też tego nie lubię. Człowiek ma wrażenie, że nawet fakt rzucenia na coś okiem wywoła reakcję żądania napiwku. Podobnie z nagabywaniem zakupu czegoś. Dla nas to przykład nachalności, której na co dzień nie doświadczamy, więc konfrontując się z takimi zachowaniami trzeba nabrać trochę wprawy, aby się obronić. Przykre, że tak cenne zabytki są zaniedbane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, że Indusi są coraz bardziej świadomi swojej wspaniałej przeszłości, więc może dzięki temu te zabytki zostaną otoczone bardziej troskliwą/skuteczną opieką.

      Usuń

emo-but-icon

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *